Naród polski wiele razy doświadczył w ciągu swoich dziejów opieki Matki Bożej. Moc Jej orędownictwa zajaśniała szczególnie w czasach tzw. potopu szwedzkiego. Po cudownej obronie Jasnej Góry przez protestantami, król Jan Kazimierz dnia 1 kwietnia 1656 roku uroczystym aktem oddal kraj pod opiekę Matki Bożej, obierając Ja Królową Polski. W 1924 roku na prośbę biskupów polskich papież Pius XI ustanowił święto Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski i pozwolił je obchodzić 3 maja.
Poniżej publikujemy fragmenty książki Władysława Bełzy, pt. “Królowa Korony Polskiej”:
Nie ma kraju, w którym by cześć dla Matki Bożej była tak powszechną jak w Polsce. Od wieków składała ojczyzna nasza imieniu temu swój hołd serdeczny; największą swoją świątynię w dawnej stolicy królów polskich, w starożytnym Krakowie, ów słynny od pięciu wieków kościół Mariacki wzniosła pod wezwaniem przeczystej Bogarodzicy, i po dziś dzień, ze szczytu wieży mariackiej, rozlegają się dźwięczne „hejnały” ku czci Najświętszej Panienki.
Pierwszą pieśnią, która wionęła z piersi polskiego rycerstwa, była pieśń do Matki Bożej. Ułożył ją św. Wojciech, apostoł chrześcijaństwa w Polsce i pierwszy na tej ziemi za wiarę męczennik. Proroczym duchem odgadł on serca Polaków, skoro w swym wzniosłym hymnie, kładzie im w usta te słowa:
Bogarodzica, dziewica,
Bogiem sławiona Maryja,
U Twego syna, hospodyna,
Matko zwolona, Maryja.
Ziści nam, spuści nam,
Kyrie elejson Twego syna,
Krzciciela, zbożny czas.
Usłysz głosy, napełnij myśli człowiecze.
Słysz modlitwę, jąże Cię prosimy,
To dać raczy, jegoż prosimy;
Daj na świecie zbożny pobyt,
Po żywocie rajski przebyt,
Kyrie elejson!
Kogoż, jeśli nie Matkę Boską błagają Polacy w tej pieśni o zbożny pobyt na ziemi? Przez czyje, jeśli nie przez Jej orędownictwo starają się o szczęśliwe przebycie rajskich progów po zgonie? Zaiste! trudno było trafniej i właściwiej wyrazić myśl narodu, który w przyszłości, najlepszą cząstkę swoich dóbr ziemskich, bo królewską koronę, miał złożyć u stóp Bogarodzicy. Żadna też z błogosławionych postaci nie zostaje w tak żywym związku z naszym narodem, jak postać Najświętszej Panny, o której łasce, dobroci i orędownictwie powszechnie wiadomo.
Nigdzie też indziej nie ma tylu nazw nadawanych dniom poświęconym czci Bogarodzicy, co u nas w Polsce. Dni uroczyste nawiedzenia, wniebowzięcia, narodzenia i oczyszczenia Najświętszej Panny, zowią się świętami Matki Boskiej jagodnej, zielnej, siewnej i gromnicznej.
W dawnych czasach, istniało w Polsce bractwo „Sodalisów”, czyli sług Maryi. Założone w XVII wieku, miało ono za główne zadanie oprócz szerzenia czci i nabożeństwa do Najświętszej Panny, także utrzymywanie moralności i czystości obyczajów pomiędzy młodzieżą szkolną i licznymi wówczas urzędnikami sądowymi. Wkrótce jednak rzeczone bractwo tak się rozwinęło, że nie było ziemianina, rycerza i zamożniejszego mieszczanina w kraju naszym, który by do niego nie należał. Szczególnie rycerstwo polskie tłumnie przystępowało do bractwa Maryi, nosiło na z broi ryngrafy czyli mosiężne blachy z wizerunkiem Najświętszej Panny, Ją sobie obierając za szczególną patronkę i orędowniczkę, a Jej imię za hasło w boju i za najskuteczniejszą tarczę od przygód wojennych.
Warto pamiętać o szczególnej opiece Matki Bożej nad katolicką Polską. Było to w roku 1655. Król szwedzki, Karol Gustaw, najechał z wojskami swymi kraj polski. Nie było prawie zakątka w kraju naszym, nie było warowniejszego grodu, który by nie znajdował się w ich rękach. Jedna tylko miejscowość urągała dotąd szwedzkiej potędze; jeden tylko maleńki szmat ziemi opierał się zwycięsko ich nawale, nie chciał uznać nad sobą zwierzchnictwa nowego pana. Miejscem tym była Jasna Góra. Od trzech już wtedy wieków, znajdował się w jej murach cudowny obraz Bogarodzicy, szeroko po całej Polsce cudami słynący. Stróżami tego świętego miejsca byli Ojcowie Paulini, których przeorem podówczas był ksiądz Augustyn Kordecki. Ksiądz Kordecki ani na chwilę nie zadrżał przed szwedzką potęgą. Czuł on , że tu nie z ziemską, lecz niebieską siłą będą mieli nieprzyjaciele do czynienia, i w tej to nadprzyrodzonej władzy, w tej cudownej opiece Najświętszej Maryi Panny, która z tego miejsca królowała całemu polskiemu narodowi, położył on swoją ufność i ugruntował wiarę w zwycięstwo. Zamknięty w lichej forteczce klasztornej z siedemdziesięciu zakonnikami i garstką rycerstwa polskiego, które schroniło się tutaj wraz ze swymi rodzinami przed szwedzką nawałą, odpierał on skutecznie ich szturmy i ataki i zmusił w końcu Szwedów do sromotnej rejterady. Stokroć liczniejsi Szwedzi daremnie ponawiali swoje napady. Zawsze zwycięsko wytrzymywał je o. Kordecki, który zarówno osobistym swoim poświęceniem i przykładem, jak też gorącą wiarą w cudowną opiekę Maryi, zagrzewał do wytrwania oblężonych. Podczas boju, widziano go zawsze, jak z krzyżem w ręku stał nieustraszony na wałach, narażając się na ogień nieprzyjaciół; głos jego, acz nie żołnierza, w wielkim był poszanowaniu u wszystkich, i znaczył więcej wśród rycerstwa polskiego niż komenda wojskowa, bo był niby głosem owych biblijnych patriarchów, co to wodzami i kapłanami bywali zarazem.
Dość gdy powiemy, że cała starszyzna szwedzka i ów jenerał Miler, odstępując po dwumiesięcznych a daremnych trudach od oblegania klasztoru, oświadczyli: „że nie ludzką siłą zdobyć go można, bo nie ludzka moc go broni”. Widziano nad oblężonymi, unoszącą się w powietrzu postać Bogarodzicy, w błękitnym płaszczu, otoczoną promieniami, jak rozciągała ręce ponad klasztorem i błogosławiła walecznym jego obrońcom. Cudowne też rzeczy działy się wtedy. W chwili ostrzeliwania klasztoru przez wojsko szwedzkie, odbijały się ich kule od murów forteczki i kładły trupem wdzierających się na nie nieprzyjaciół. Po skończonym oblężeniu i po ustąpieniu Szwedów, król i senatorzy winszowali o. Kordeckiemu zwycięskiej obrony Częstochowy, pokorny sługa Boży odpowiedział: „Nie moja to sprawa Najjaśniejszy Panie, ale Najświętszej Panny, królowej naszej”.
Wkrótce po oblężeniu, powrócił do Polski Jan Kazimierz i świadom cudownej opieki jakiej od Najświętszej Panny doświadczył kraj skołatany, postanowił koronę Polską złożyć w hołdzie u stóp Bogarodzicy i obwołać Maryję Łask szczególną patronką i królowa Polski.
Uroczysty ten akt, został dopełniony we Lwowie 1656 roku. W dniu 1 kwietnia, który był dniem oktawy Zwiastowania Najświętszej Panny, w obliczu króla i senatu, w obecności całego świeckiego i zakonnego duchowieństwa i przy niezliczonym udziale bractw, cechów i wszelkiego stanu ludzi, odprawiał w kościele archikatedralnym Lwowskim, ksiądz Piotr Vido, wysłannik papieski w Polsce, uroczystą wotywę.
Po skończonej wotywie, król powstał z tronu, a zbliżywszy się do stopni ołtarza, upadł na ostatnim stopniu na oba kolana i w głos modlić się zaczął: „ Wielka Boga człowieka Matko, Panno Najświętsza, ja, Jan Kazimierz, z Twojego Syna króla królów, a Pana mojego i z Twojej łaski kró1, do najświętszych nóg Twoich upadłszy, Ciebie dziś na patronkę moją i królową królestw moich obieram: tudzież mnie samego i królestwo moje polskie, księstwo litewskie, ruskie, pruskie, mazowieckie, żmudzkie, inflanckie, czernichowskie, wojska obojga narodów i lud wszystek, Twojej szczególniejszej opiece i obronie polecam, Twojej pomocy i litości, w tym nieszczęśliwym i niepewnym królestwa mojego stanie, przeciwko nieprzyjaciołom świętego kościoła rzymskiego, pokornie wzywam. A że mnie wielkie dobrodziejstwa Twoje, z całym narodem moim do nowego i gorętszego służenia Tobie pobudzają, przyrzekam Tobie i Synowi Twojemu a Panu naszemu Jezusowi Chrystusowi, że cześć i chwałę Twoją wszędzie i po całym królestwie moim wszystkimi sposobami pomnażać będę. Obiecuję nadto i ślubuję, że jeżeli za wielowładną przyczyną Twoją i wielkim Syna Twojego miłosierdziem, z nieprzyjaciół, a osobliwie Szwedów, zawsze na Twoją i Syna Twego cześć powstających, i zupełnie ja zniszczyć usiłujących — zwycięstwo otrzymam: u stolicy apostolskiej starać się będę, aby na podziękowanie za to Tobie i Synowi Twojemu, dzień ten corocznie, w potomne wieki, uroczyście święcony i obchodzony był, oraz z biskupami królestwa mojego starania przyłożę, aby to co obiecuję, od ludu mojego wykonane było. Ze zaś z wielkim serca mojego żalem oczywiście widzę, iż dla płaczu i uciśnienia ludu wiejskiego stanu, Syn Twój, sprawiedliwy sędzia, plagi powietrza, wojen i innych przez te siedem lat nieszczęśliwości na królestwo moje przypuszcza: obiecuję odtąd i ślubuję, że pilnego ze wszystkimi stanami po ustanowionym pokoju starania przyłożę, abym to złe oddalił i lud królestwa mojego od uciemiężenia i niesłusznych ciężarów oswobodził. Spraw to, o! najmiłosierniejsza Pani i Królowo, abyś jako mnie i stanom moim, tę do uczynienia takowych ślubów chęć dała, tak też u Syna Twojego łaskę nam do ich wykonania uprosiła. Amen.
Niechże i nadal Boża Rodzicielka raczy tak chętnie słuchać próśb naszych, jak to czyniła przed wieki, gdy zwracając się do Niej czy to w ogólnych ojczyzny naszej potrzebach, czy w osobistych troskach, błagać Ją będziemy słowami ojców naszych: „Królowo korony polskiej, módl się za nami!”.