Heroizm powszedniego dnia
Zwykło się rozdzielać czyny wielkie, wspaniałe, olśniewające, bohaterskie, od czynów powszednich, szarych, codziennych. Każdy człowiek posiada w sobie, świadomie czy podświadomie, nawet czasem wbrew swojej woli, pragnienie dokonania czegoś naprawdę wielkiego, bo heroicznym może być czyn i ten wielki i ten powszedni, mały. A nawet rzec by można, że heroizm powszedniego dnia jest czymś naprawdę wielkim, bo wymaga gruntownego opanowania siebie, wprost doskonałości, cierpliwości, podczas gdy heroizm okoliczności szczególnej jest zwykle wynikiem chwilowego zapału lub nawet zachcianki. „Bitwy dlatego tylko bywają, że heroizm nie bywa na wszystkich polach życia praktycznego”. Ta myśl Norwida rozjaśnia nam do pewnego stopnia przyczynę ostatniej wojny, a zarazem nas oskarża. Ostatnia wojna dlatego tak bogata była w zbrodnie „kainowe”, że przed nią za mało było heroizmu w życiu codziennym, powszednim. Za mało było heroizmu w ministerstwach, wojsku i policji; za mało w fabrykach, w warsztatach, handlu i przemyśle; za mało heroizmu było w szkole i wychowaniu, a przede wszystkim w małżeństwach i rodzinach. I to na nas się zemściło, i to żąda od nas dziś naprawy. Cały świat powinien zrozumieć, że nie ma czynów małych, nie ma czynów obojętnych moralnie. Każdy czyn, nawet uderzenie młotem kowala, czy ścieg szwaczki – wszystko to są czyny, które powinny tworzyć jeden harmonijny akord, akord miłości, pokoju i szczęścia.
O ile nie ma czynów małych, to nie ma również i czynów ludzkich całkowicie moralnie obojętnych. Każdy nasz czyn jest albo moralnie dobry albo zły, w zależności od tego, czy zbliża nas do osiągnięcia ostatecznego celu życia, czy też od tego celu oddala. Przepięknie wyraził się o tym bp Prohaszka: „Życie to same drobiazgi, wszystko co wielkie, z małego powstaje. Jak góra składa się z ziaren piasku; jak morze z drobnych kropelek, tak życie powstaje z samych drobnych wydarzeń. Wszystko na świecie dobro, to tylko maleńkie, drobne zasługi, a zło to niezliczona moc drobnych grzechów i wad. Z nich składa się życie, które jest całe albo bardzo dobre, jak same złote ziarenka, albo złe, jak same krótkie, bezużyteczne stracone minuty”.
Każdy katolik, który pragnie aby jego czyny były dobre, „jak same złote ziarenka”, będzie się jak najusilniej starał o trwanie w stanie łaski uświęcającej, która każdemu naszemu uczynkowi nadaje wartość moralną, według słów św. Pawła: „Tym, którzy miłują Boga, wszystko dopomaga ku dobremu” (Rz 8, 28). W innym zaś miejscu Apostoł Narodów zachęca nas: „Wszystko, cokolwiek czynicie w słowie albo w uczynku, wszystko w imię Pana Jezusa Chrystusa czyńcie, dziękując przez Niego Bogu i Ojcu” (Kol 3, 17). Dlatego każdego poranka, przy pacierzu, ofiarujmy Panu Bogu wszystkie nasze myśli, słowa i uczynki danego dnia. A potem w ciągu dnia przenikajmy je wszystkie miłością, która czerpie siłę z pobudek nadprzyrodzonych. Tak, by przy zmierzchu dnia naszego całego życia usłyszeć słowa niebieskiego Gospodarza: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Ponieważ w małym byłeś wierny, nad wielkim cię postawię, wejdź do wesela Pana twego” (Mt 25, 23).
(styl nieco uwspółcześniono)
(z: W., Heroizm powszedniego dnia, „Pod Opieka św. Józefa” R. III: 1948, nr 9, s. 11-12)