Anioł Pański (cz. IV)
„A Słowo Ciałem się stało i mieszkało między nami”
Jest pewna legenda północna o niewieście, co nad rwącym strumieniem chce zmyć krwawą plamę z białej szaty, którą sączy rozdarte serce. Daremne jej usiłowania dopóki ktoś nie przyjdzie i nie podpowie: „niech ci Bóg pomoże”. A tymczasem ludzie, przechodzący obok jej bólu, odczuwają współczucie, ale nie pamiętają, zapominają o Panu Bogu. Kobieta zostaje ze swoim bólem sama. Oto los mogący spotkać cierpiącą ludzkość. By nas od takiego losu uwolnić, Bóg został z nami po wszystkie dni i niesie nam pokrzepienia słowo. Nie jesteśmy więc samotni, jak owa niewiasta nad potokiem: „Słowo Ciałem się stało i mieszkało między nami”.
„Mieszkało” i mieszka wciąż. Tajemnica Wcielenia obejmuje wszystkie narody i wieki, dopełnia się nad nimi przez tajemnicę Najświętszego Sakramentu Ołtarza! A przy Jezusie utajonym w tabernakulum jest i Maryja z pełnią łaski i pociechy swojej. Maryi bez Jezusa nigdy nie pojmiemy. Maryi bez Jezusa nigdy nie spotkamy. Ona Go nigdy nie opuszcza, więc głosem dzwonu na Anioł Pański, Ona prosi, byśmy Jezusa nigdy nie opuszczali, a zawsze z Nim i z Nią byli.
Trzy razy dziennie głos dzwonów kościelnych wzywa nas do Anielskiego pozdrowienia. Rano potrzeba nam błogosławieństwa, w południe obejrzenia się dookoła i zachęty do dalszego marszu, wieczorem podzięki. A jeśli te fazy dnia weźmiemy jako okresy życia, to tak samo opieki Chrystusa i Maryi nam potrzeba w młodości, kiedy tyle fałszu nas zwodzi; w wieku dojrzałym, gdy krok każdy znaczy się trudem, a nieraz i ołowiem ciąży; a najbardziej już w wieczorze życia, w chwili żegnania się z doczesnością… Ma się ochotę zakląć ten dzwon i wyrzec: tajemnicę mam ci powierzyć dzwonku, chyba Tej, ku której chwale dzwonisz… Chciałbym przy twoim echu stanąć przed Tronem Bożym i pozdrowić Niepokalaną, ostatnim ziemi zasłyszanym tonem – „Zdrowaś Maryjo…”.
Tak konał pewien męczennik w Anglii. Wstępował pod szubienicę i na pierwszym stopniu mówił: „Anioł Pański zwiastował…”, na drugim: „Otom ja, służebnica…”, na trzecim modlił się: „A Słowo…”. Każdy dzień i chwila każda ku śmierci nas zbliża, idziemy ku niej po stopniach poranka, południa i wieczoru…
Do Maryi idźmy, jeśli nas godzina sądu przeraża. W Jej ręce oddajmy nasze dusze. „Patrz Matko – wołajmy – oto dziecko Twoje do ostatniej walki gotować się musi, bądź przy nim, kiedy jego oko gaśnie, serce bić przestaje…”. I z Pozdrowieniem anielskim, tyle razy powtarzanym w różańcu, odchodźmy wśród dźwięków dzwonów cześć Maryi głoszących. A Anioł Pański nasze dusze biedne u Jej stóp niech złoży.
(styl nieco uwspółcześniono)
koniec
(opr. na podstawie: o. Teodor Naleśniak Z.K., Wykład tajemnic różańcowych, Wydawnictwo OO. Dominikanów Lwów 1929, s. 103-105)