Matka Bolesna
(wg bpa Tihaméra Tótha)
Jestem przy końcu kazania, a jeszcze nie powiedziałem wszystkiego, co należy. Bez wątpienia Weronika, żona Piłata i inne niewiasty współczując Chrystusowi, okazały bohaterską odwagę i dowód prawdziwej miłości, ale największą pociechą dla Chrystusa w ciężkich chwilach, była Matka Bolesna, Najświętsza Panna Maryja!
W Andaluzji istnieje legenda, która mówi, że kiedy Matka Bolesna stała pod krzyżem, zalewając się gorzkimi łzami z powodu śmierci Pana Jezusa, Bóg posłał aniołów, żeby pozbierali Jej łzy. Łzy te rozrzucili następnie aniołowie po błękicie niebios i tak powstały maleńkie, jasne gwiazdy. Mieszkańcy Andaluzji „Mleczną drogę” zwą lagrimas de la Virgen – „łzami Panny Maryi”.
O, ile łez wylała Matka Bolesna! Kiedy ostatni raz widziała swego Syna, był On jeszcze wolny, witano Go uroczyście, a teraz? Jakże bolesne musiało być to spotkanie. Na ramionach Chrystus niesie ciężki krzyż, idzie skrwawiony wśród ulicznego kurzu, prowadzą Go na śmierć! Jakiż niewymowny ból i cierpienie musiały przenikać serca Matki i Syna? Żadna gorycz ziemska, żaden smutek, żadne niepowodzenia nie dadzą się porównać z męką tych dwóch serc.
Matka Bolesna cierpliwie znosiła ciosy! Stabat Mater dolorosa! Stała Matka Boleściwa! Każdy ból Jej ukochanego Syna przeszywał Jej serce i duszę, ale Ona trwała niezłomna – stabat Mater!
Syna Jej poją żółcią, przeklinają, szydzą z Niego, ale Ona niezachwianie wierzy, że Bóg Jej nie opuści – stabat Mater!
Słońce się zaćmiło, ziemia drży w posadach, skały pękają, lud ucieka w strachu i popłochu, a Matka Bolesna stoi wiernie przy swoim ukochanym Synu wiszącym na krzyżu – stabat Mater!
Zdaje się, że znika dla Niej wszelka nadzieja, że rozpacz rozpostarła nad Nią swe ponure skrzydła, a jednak Ona nie przeklina, nie odgraża się, nie mówi, że Bóg jest okrutny, ale z miłością kochającej Matki, mając wiarę i nadzieję, czuwa wśród strasznych boleści u stóp Ukrzyżowanego – stabat Mater!
Matka Bolesna jest szczytem szlachetności i serdecznego współczucia, jakie okazywały niewiasty cierpiącemu Chrystusowi. Cieszył się Chrystus, kiedy żona Piłata stanęła w Jego obronie, kiedy Weronika otarła Mu pot z czoła, kiedy współczuły Mu niewiasty jerozolimskie – ale ze wszystkiego najbardziej cenił miłość i wierność swej Najświętszej Matki.
* * *
Bracia! Dzisiejsze kazanie było pochwalnym hymnem rodzaju niewieściego. Oby Bóg sprawił, żeby dziś i w przyszłości żadna kobieta nie obrażała Go niemoralnym, gorszącym życiem, tak, jak dawniej żadna [z wymienionych] nie przyczyniła się do Jego cierpień i śmierci. Chrześcijaństwo podniosło kobietę do rzędu ludzi, bo wcześniej uważano ją za istotę podrzędną, niższą od mężczyzny. Teraz odwrotnie: kobieta powinna podnieść chrześcijaństwo!
Pamiętajcie kobiety, że w waszych rękach spoczywa los mężczyzn i całego świata; możecie miliony dusz popchnąć w błoto, albo je podnieść do Boga!
Świat potrzebuje idealnych kobiet, które by potrafiły dużo cierpieć dla Chrystusa, tak jak cierpiała żona Piłata!
Świat potrzebuje kobiet, które by łagodziły cierpienia Chrystusa, tak jak łagodziła je Weronika!
Chrześcijaństwo potrzebuje kobiet, które by wiernie towarzyszyły cierpiącemu Chrystusowi swym ofiarnym, pełnym poświęceń i miłości życiem, tak jak czyniły to niewiasty jerozolimskie!
W końcu, Kościół potrzebuje kobiet, które by rozumiały wielką miłość Matki Chrystusowej! Amen.
(fragm. kazania pt. Cierpiący Chrystus i kobiety w: bp Tihamér Tóth, Chrystus w cierpieniu i chwale, Te Deum Warszawa 2012, s. 222-223)