Cześć Niepokalanej!
Drodzy Rycerze,
„Mamy tylko to życie, by żyć wiarą” — te proste słowa św. Teresy od Dzieciątka Jezus rozbijają wszystkie nasze „ale”, piętrzące się w obliczu trudności wydających się nie do przejścia. Święci wiedzieli, że mają mało czasu i my też mamy go mało. Kościół wynosił na ołtarze ludzi prawdziwie wolnych, by przykład ich życia oświecał nasze ciemności. I nie możemy tu dać się zwieść pokusie, że przecież oni byli święci, a w nas to tylko ciągłe upadki i słabości. Nasza natura jest ciągle ta sama: słaba i chwiejna dla ofiary i mocna dla samej siebie. Święci po prostu dostrzegli tę prawdę i bez zbędnych niepokojów rzucali się w objęcia Matki wołając: „I znowu musisz wszystko naprawić”, a św. Maksymilian doda jeszcze: „Patrz, jaki numer wykręciłem” i położy swoją zatroskaną głowę u Jej stóp, by za chwilę odejść pocieszonym z nowymi siłami na nowe walki i to te najcięższe, czyli z samym sobą…
Na każdej drodze do Boga prędzej czy później zrozumiemy, że trzeba zwyciężyć swoją naturę. A to oznacza pracę nad charakterem, powstrzymanie się od niepotrzebnych słów, pokonanie lenistwa. To wszystko kosztuje, ale nie wahajmy się powtórzyć za św. Pawłem, że na tym świecie nie damy sobie wytchnienia. My głupcy dla Chrystusa, w oczach świata wariaci, bo uwierzyliśmy tej Miłości, która zawiedzie nas w przeróżne miejsca i postawi w najbardziej nieprawdopodobnych okolicznościach, wymagając od nas tylko jednego „Ufaj mi”. Jednak upadła natura często ciągnie nas w dół szepcąc „To się nie uda. Zawracaj” Co wtedy? Bitwę można wygrać tylko, gdy wykonuje się rozkazy swojego dowódcy, który widzi szerzej i głębiej niż żołnierz w okopach. Opatrzność Boża nie będzie szczędziła nam walk, bo zawsze ma plan zwycięstwa dla każdej z nich włożony w dłonie Niepokalanej. Więc idźmy do Niej, i śmiało dajmy Jej tę chwilę która została nam na ziemi z wołaniem: „Co byś teraz chciała, Mamo”. I nie jest ważne czy mamy lat 80 czy 18, bo dusza jest zawsze młoda. Czasem długo błąkała się po świecie, zanim znalazła źródło żywej wody, i tym bardziej ma do niej prawo i tym czulej będzie w niej obmyta. Ale nie miejmy złudzeń, że kłopoty się skończyły. Teraz idziemy na szczyt, a pogoda w górach jest zmienna. Będzie słonecznie, ale będzie też wiało i padało. Czasem trzeba będzie przeczekać burze mocno trzymając się łańcucha różańca, dzielnie opierając się pokusom. Jak? Patrzmy na życie świętych, które dostarcza praktycznych wskazówek w duchowych walkach. Święta Teresa i jej targowisko myśli, św. Gemma i jej skrupuły, św. Jan od Krzyża i najcięższe ciosy zadane przez współbraci, św. Ludwik i zrujnowane plany, i wreszcie nasz Pan Jezus Chrystus, zdradzony, opuszczony i wybaczający wszystko bo kochający ponad wszystko…
„Ogień żąda ognia”, dlatego wyrywa duszę z marazmu i nie zniechęca się jej słabościami i jękami, jeśli odpowiedzią na miłość będzie miłość, a reakcją na przebaczenie będzie jego przyjęcie, tak jak pokazał to św. Piotr, a więc kochajmy, ufajmy i wierzmy, póki jesteśmy w drodze, bo „jak deszcz wpadają dusze w piekło”…
w Niepokalanej Współrycerz