List na Wielkanoc 2013

List na Wielkanoc 2013

Cześć Niepokalanej!

Drodzy Rycerze,

„Nie żyjemy w takich czasach, by można było wierzyć każdemu, ale takim tylko, których życie zgadza się z nauką i przykładem Chrystusa” — pisała prawie 500 lat temu św. Teresa z Avila. Dobrze wiedziała, że apostolstwo dobrego przykładu jest naszym obowiązkiem, bo tylko czyny, które rodzą się z modlitwy, mają wystarczająco dużo siły, by pociągnąć do źródła spragnionych pielgrzymów i dać im wytchnienie w objęciach Matki Kościoła.

Kiedy Chrystus wybierał Piotra na pierwszego Papieża, wiedział, że ma przed sobą słabego człowieka, który zawsze będzie Go potrzebował. Jest on opoką Kościoła, którego bramy piekielne nie przemogą. Słabość ludzkiej natury jest jedną z tych rzeczy, które tu na ziemi, nigdy się nie zmieniają. „Będziecie jak Bóg” — echo tych słów niesie się przez wszystkie pokolenia, tworząc w umysłach poglądy i opinie, które chcą sobie przywłaszczyć boską siłę. Jednak drogi Boże nie są naszymi drogami, a Jego zamysły naszymi myślami. Chrystus nie postawił na czele Kościoła elokwentnego lidera. Wybrał zwykłego człowieka, który się Go zaparł, a potem tego żałował. Wybrał tego, który wstydził się wiary, by potem umierając za nią dodawać odwagi młodemu Kościołowi.

Gdy Jezus Chrystus wkracza w ludzkie życie, zmienia wszystko. Prostego mieszkańca Galilei uczynił rybakiem ludzi, butnego Pawła — apostołem narodów, a dla Marii Magdaleny miał przebaczenie, bo przyniosła naczynie pełne drogocennego olejku, czyli miłości. I właśnie ta miłość jest Jego „słabym punktem”. Człowiek uznający swoją nędzę i słabość wzrusza Go dogłębnie. Pan Jezus chce mu być potrzebny. Zapłacił za nas wysoką cenę. Kiedy umierał, nikomu nie pozwolił się pocieszyć. Co więcej, sam będąc ukrzyżowanym, dobremu łotrowi wyjednał raj. Tam, gdzie dla faryzeuszy i uczonych w piśmie wszystko się skończyło, dla Kościoła było początkiem wolności. Jak jutrzenka podnosi się z ciemności, by obwieścić światu panowanie nowego dnia, tak poranek Zmartwychwstania pieczętuje prawo własności jakie Stwórca posiada nad stworzeniem.

Bóg upomniał się o Ojcowski przywilej oddania życia za swoje dzieci. Cierpiał z nimi i dla nich, by móc je przytulić po długiej rozłące. A one ujęte tą miłością, nawet wśród życiowych burz, nie wahają się płynąć dalej, bo wiedzą, że mają Ojca, który ich zna, przed którym niczego nie muszą udawać i śmiało rzucają się w Jego opiekuńcze ramiona wołając „wszystko mi przebaczaj i zawsze mi przebaczaj”. Wiedzą, że łódź w której płyną, nazywa się Kościół, a jej błękitne żagle oznaczają czułą troskę Niepokalanej, Oblubienicy Ducha Świętego. I nawet jeżeli sztormy na horyzoncie budzą przerażenie wśród niektórych członków załogi, Serca Jezusa i Maryi czekają, by wlewać w głębię oddanych sobie dusz ten niewymowny spokój, który szepce: wiara, nadzieja i miłość.

w Niepokalanej Współrycerz

Drucke diesen Beitrag