Życie Maryi i Józefa w Egipcie
„I był tam aż do śmierci Heroda”
(Mt 2, 15)
I.
Życie Maryi i Józefa w Egipcie było wypełnione trudami.Znaleźć się wśród obcych, bez materialnego zaopatrzenia i być zdanym wyłącznie na pracę swoich rąk, jest to dotkliwa próba. Zwłaszcza, że serce ludzkie tęskni zawsze za otoczeniem, w którym by panowała atmosfera zażyłości i miłości. Otóż na taką próbę została wystawiona Święta Rodzina, która znalazła się nagle na ziemi egipskiej. Ta ziemia była obca, a także budziła przygnębienie z powodu swej historii, Egipt bowiem był niegdyś „domem niewoli” praojców Świętej Rodziny. Właśnie w Egipcie zatrzymali się święci Uciekinierzy, nie wiedząc na jak długo. Bóg nie podał przez anioła czasu, jak mają długo przebywać na wygnaniu. Musieli pozostać w niepewności i całkowitej zależności od nieznanej a tajemniczej woli Bożej. Jak twardym i uciążliwym musiało być tam Ich życie! Pozostańmy choć chwilę przy Świętej Rodzinie w Egipcie i przypatrzmy się życiu jej członków, pracy ich rąk, ich troskom, ich dojmującemu brakowi mieszkania, przychylności ludzkiej i miłości krewnych. Zapewne spotykali się tu i ówdzie z pogardą ze strony ludzi sobie obcych pod każdym względem. Ale nie to najbardziej smuciło Józefa i Maryję. Z przykrością patrzyli na duchowe zaślepienie Egipcjan, tego pogańskiego narodu pogrążonego w zabobonach i grzechu. Jednak mimo wszystko cierpliwie znosili wszystkie swe wewnętrzne i zewnętrzne cierpienia i wyczekiwali, aż znowu posłaniec z nieba wezwie Ich by wrócili do ojczyzny. Uczmy się z Ich przykładu trwać cierpliwie w stanie opuszczenia i wewnętrznych oschłości tak długo, jak się spodoba Bożej Opatrzności. Rozważanie pobytu Świętej Rodziny w Egipcie niech nas pobudzi do wspaniałomyślności. Mówmy sobie: Boże, nie chcę mieć wygodniejszego życia, pragnę mieć takie życie, jakie Ty dla mnie wybrałeś.
II.
Życie Maryi i Józefa w Egipcie było także opromienione obecnością Jezusa.Rozważmy teraz, iż Maryja i Józef mimo tak trudnych warunków, w jakich się znaleźli w obcym kraju, czerpali pociechę z obecności Jezusa. Oto wyrwali Go z największego niebezpieczeństwa, przez co stał się Im jeszcze bardziej drogi. Na zewnątrz Boże Dzieciątko zachowywało się tak jak inne dzieci, ale możemy uznać za pewnik, że w cichości pokrzepiało serca Maryi i Józefa w tajemniczy sposób. Matka i przybrany ojciec uczyli Jezusa wymawiania słów poczynając od tych najprostszych, śpiewania psalmów, odmawiania modlitw, a potem czytania. Jezus natomiast oświecał wewnętrzne umysły Maryi i Józefa tak, iż zdobyli głębokie poznanie prawd swojej świętej wiary. O Ich wiedzy wiemy ze słów Jezusa, które wypowiedział do Nich w świątyni jerozolimskiej: „Nie wiedzieliście, że w tych rzeczach, które są Ojca mego, potrzeba abym był?” (Łk 2, 49). Jakąż pociechę i jakąż radość sprawił Im mały Jezus dając przykład rówieśnikom i budząc zachwyt u sąsiadów. Wszyscy patrzyli na Niego z życzliwością i uznaniem. Nade wszystko jednak Maryja i Józef radowali się widząc szybki i piękny rozwój i wzrost Jezusa. Pomyślmy o pierwszych chwiejnych kroczkach małego Jezusa, o pierwszym nieporadnie wypowiedzianym słowie. Pomyślmy o tej chwili, w której Jezus po raz pierwszy nazwał Maryję Matką, a świętego Józefa ojcem. Pomyślmy o tych błogich godzinach, w których Jezus modlił się na głos z Józefem i Maryją, dziękował za pokarm i napój, modlił się i pościł, czuwał i wedle swych sił dziecięcych pomagał Im w pracy. Może i tobie wyznaczą kiedyś przełożeni jakieś trudne zadanie i polecą ci gdzieś ciężko pracować oraz doświadczać różnych przeciwności? Będziesz jednak pogodny, radosny i chętny do wysiłku jeśli tylko postawisz przed oczami swej wyobraźni Jezusa a swe obowiązki będziesz wypełniał przede wszystkim po to, by się Jemu podobać.
Modlitwa
O Święta Rodzino, Jezusie, Maryjo, Józefie! Wyproście mi siłę, abym wytrwale pełnił swe obowiązki wynikające z posłuszeństwa. Wyproście mi poznanie woli Bożej, abym pełniąc ją świadomie mógł z tego czerpać pokój i radość.
Amen.
(na podstawie: o. Jerzy od św. Józefa OCD, Chleb powszedni. Rozmyślania…, Wyd. OO. Karmelitów Bosych Kraków 1959, t. I, s. 122-123)