Cześć Niepokalanej!
Drodzy Rycerze,
„Gdzie Niepokalana tam i wąż chociaż pod jej nogami” — dla św. Maksymiliana było to oczywiste. Dla nas czasem nie. Boża logika nie chadza ludzkimi ścieżkami. Przykład Hioba sam ciśnie się tu na myśl. Na pozór pozbawiony wszystkiego, a jednak posiadający wszystko, bo Bóg miał upodobanie w jego walkach, w myśl zasady, co nic nie kosztuje nic też nie jest warte.
„Pójdź za mną”, które wyrywa się z kart Ewangelii, oznacza po prostu „walcz dla mnie”, a my często mylimy z „odpocznij sobie”, a jeśli nasz pozorny spokój zostanie zmącony to wyrok na „wichrzycieli” jest wydawany od razu, w ciemności urażonej dumy. Dlatego musimy żyć w świetle prawdy, czyli pod macierzystym spojrzeniem Niepokalanej, której po przebudzeniu oddamy wszystkie chwile rodzącego się dnia, a wieczorem pokornie poprosimy by nas poprawiła na dzień następny. Żyć Nią to dostrzegać jej rolę w zbawieniu naszych dusz. Chrystus kazał Nikodemowi narodzić się ponownie, czyli znaleźć Matkę, którą już jawnie dał św. Janowi pod krzyżem. Jest jedna droga ratunku, którą Boże Serce wyznaczyło światu zwiedzionemu przez węża — to Niepokalana, która sama walczy o duszę, Jej oddaną, ale oddanie musi być bez rezerwy, co trochę przypomina skok na głęboką wodę, gdzie miłość własna znajdzie tysiąc powodów, by tego nie robić. A wtedy nie dziwmy się, że tracimy pokój serca i przerażają nas trudności. Jak mówią święci, mamy tylko to życie, by żyć wiarą. Wiarą Niepokalanej, którą przechowuje Kościół.
Pieśń nad Pieśniami wkłada w usta Oblubienicy słowa „czarna jestem lecz piękna”, co dla każdej duszy oznacza stanięcie w prawdzie. Ta czerń to nasze grzechy i słabości, bo jesteśmy zdolni do wszystkiego, ale piękność to cnoty i uczucia Niepokalanej, którymi odziewa swe dzieci, obmywając je przez ręce kapłana, we krwi swojego Syna w sakramencie spowiedzi, by potem złączyć je z Chrystusem w Komunii.
Święty Maksymilian przypomina tym, którzy chcą się do Niej zbliżyć, aby się przygotowali, bo wąż będzie czyhał i nie zadowoli się wzniecaniem burz z zewnątrz, ale będzie chciał się dostać do środka takiego serca, by odwieźć od łączności z Niepokalaną, bo dusza która wyklucza to pośrednictwo, ofiaruje Jezusowi dary tak pełne niedoskonałości, że bardziej kary niż nagrody będą godne. Dlatego sam często powtarzał po prostu „Trzymaj mnie Mamo”, bo był świadomy, że bez Niej upadła natura zmiażdży go…
Kiedy odsuwamy się od światła, to robi się „przyjemny” półmrok, gdzie grzech nie wydaje się taki wielki, słabości można przebrać w cnoty, a inteligencja tworzy rozmaite teorie i szybko znajduje dla nich zwolenników, których również razi jasność. Jest tylko jeden problem, czyli te niewygodne słowa, które każdy z nas usłyszy: „Zdaj rachunek z włodarstwa twego”, z naszych 10 talentów, które otrzymaliśmy dzięki łasce bycia katolikami. Ale, w myśl świętych, nie musimy się niczego obawiać, jeśli naszym adwokatem będzie ołtarz, z którego Jej Sercem przyjmowaliśmy ciało Jej Syna i Różaniec, który jak pępowina łączy matkę z dzieckiem. To wyborny pokarm, delikatny w radosnej części, chleb mocnych w bolesnej i wesele wybranych w chwalebnej.
Dlatego dusze oddane Niepokalanej są jak dzikie sokoły swobodnie wzbijające się w powietrze, nie boją się szybować ku słońcu i śmiało igrają z wiatrem, gotowe iść zawsze i wszędzie na wezwanie swej Pani i Królowej, której miłość uczyniła je wolnymi…
w Niepokalanej Współrycerz