Ulubiona przez Boga
(w 500. rocznicę buntu Lutra)
Chrystus i Maryja są daleko ściślej zjednoczeni ze sobą, aniżeli jakikolwiek syn z matką swoją. Każdy inny ma bowiem obok matki także i ziemskiego ojca, a Jezus Ojca miał tylko w niebiesiech – On – „Boga i Dziewicy Syn”. Kościół katolicki, w naturalnym następstwie Objawienia Bożego pod tym względem, nadał Maryi tytuł ”Królowej Aniołów i Świętych”, „Królowej Niebios”. Kto jednak odłącza Maryję od Jezusa i nie mówi o Niej, jako o Matce Bożej tylko nazywa Ją po prostu „Maryją”, ten nie trzyma się Ewangelii, chociażby nazywał się „ewangelikiem”.
Mało chyba rzeczy wywołało tak zgubne następstwa dla protestantyzmu, jak protest przeciwko katolickiemu kultowi Maryi. „Różnice poglądów na cześć należną Maryi, oto punkt zwrotny, drogi rozstajne, które rozdzielają na zawsze protestantyzm od katolicyzmu” – przyznaje jeden z czołowych teologów protestanckich. Ernest Bergmann posuwa się jeszcze dalej i utrzymuje, że Luter usuwając cześć Maryi z religii protestanckiej, odebrał chrześcijaństwu w Niemczech cały powab i pozbawił go najważniejszej cechy narodowej – pozostały jedynie żydowsko-paulińskie zapatrywania. „Można powiedzieć, że rozwój reformacji utknął nie tyle z powodu oderwania się od Rzymu, ile z powodu usunięcia kultu Maryi”. A przecież to, co Bergmann nazywa „ukochanym i miłym obrazem najszczęśliwszej matki”, jest raczej zaprzeczeniem czczonej przez nas dziewiczej Matki Boskiej; jest to bowiem jedynie wymyślona, fantastyczna neopogańska postać. Wiekowa walka z katolickimi pojęciami o czci Matki Najświętszej stworzyła podłoże dla takiej anomalii. Rozbieżność poglądów jest dziś tak wielka, że trudno byłoby znaleźć drogę do porozumienia między katolicyzmem a protestantyzmem, nie tylko w tym co dotyczy Maryi, ale i w tym co się odnosi do Chrystusa Pana. Teologia protestancka zniekształciła bowiem zarówno obraz Syna, jak i Matki. A może to kara wymierzona przez Syna Bożego, za to, że nie chciano pozdrawiać Matki Jego? (…)
W uznaniu ścisłego związku czci Matki Najświętszej z Bóstwem Chrystusa, podał Jan Lortzing jako pastor ewangelicki wstrząsający opis „Madonny Sykstyńskiej”. Obraz ten został wymalowany dwa lata przed odszczepieństwem Lutra. „Kto przypatrzy się dokładnie w galerii drezdeńskiej oryginalnemu obrazowi Rafaela, tego ogarnie przerażenie na pierwsze zaraz wejrzenie, na widok groźnej wprost postawy Matki Boskiej. – Zdaje się bowiem, jakoby chciała powiedzieć: Strzeżcie się, odstąpcie ode mnie wy wszyscy, którzy chcecie mi Go wydrzeć – Syna Bożego a zarazem i mojego Syna. Jeśli zechcecie Go zabrać z moich rąk, to stracicie i Jego również. Dziecię nie pozwala się wziąć nikomu, jedynie Matce swojej. Dumne i spokojne spoczywa w moich objęciach. A kto odstępuje ode mnie, ten traci niebawem i Dziecię. Musicie się zdecydować, czy chcecie mnie posiadać wraz z Dziecięciem, czy też wyrzekacie się nas obojga. A jeżeli powrócicie do Matki, odnajdziecie wówczas i Syna. Mnie bowiem został powierzony. Nie można mi Go bezkarnie zabrać; nikt nie może Go również posiąść, kto nie przyjmuje Matki w r a z ze Synem. Sądzić, że moja postać usuwa lub też zasłania postać mego Syna – to szaleństwo. Czuwam nad Nim, opiekuję się Nim, ukazuję Go światu, trzymam Go na ręku, by świat mógł Go lepiej widzieć, poznać i ukochać”.
(z: Piotr Ketter, Niepokalana. Obrazki z życia Najśw. Maryi Panny, Wydawnictwo Księży Jezuitów Warszawa 1937, s. 14-17 – frag. z dzieła Chrystus i kobiety)