Nasza miłość ku Matce Bożej
„Nad zdrowie i piękno umiłowałem ją (…) A przyszły mi pospołu w nią wszystkie dobra, i niezliczone bogactwa przez ręce jej” (Mdr 7, 10).
Dziś radość wezbrała w mym sercu, bo znowu jest okazja by mówić o naszej niepokalanej Matce Jezusa. A cóż milszego, cóż słodszego, cóż radośniejszego jak kochać Maryję, śpiewać i mówić o Niej? Pragnę, aczkolwiek w nieudolnych słowach, mówić z wami o tym, jaka Maryja jest piękna, jaka dobra! Chcę z wami mówić o tym, dlaczego winniśmy kochać Maryję i w jaki sposób możemy okazywać Jej naszą miłość. Dziś chcę mówić tylko o Maryi.
Młodziutkiego św. Stanisława Kostkę razu pewnego zapytano, dlaczego kocha Matkę Najświętszą. Wówczas twarz jego zarumieniła się mocno, i zdumiony takim pytaniem, powiedział: „Przecież to Matka moja, jakżebym jej nie miłował”. Nie inaczej też myślała św. Teresa od Dzieciątka Jezus. W ostatnim swym wierszu, napisanym tuż przed śmiercią, któremu dała tytuł Dlaczego kocham Cię Maryjo, pisała: „Czemu kocham Cię Matko? Bom ja dziecię Twoje”.
A więc, oto pierwsza przyczyna miłości: Maryja jest naszą Matką. A przecież to tak naturalne i proste, że każde dobre dziecko winno kochać swą matkę! Tak, drodzy, Maryja jest naszą Matką! Bo i kogo nazywamy matką? Te osobę, która dała nam życie, która nas wykarmiła, ochraniała, przyodziewała, która nas zawsze i wszędzie darzyła sercem matki. Czyż Maryja nie spełniała i nie spełnia tego wszystkiego względem naszej duszy? Przez chrzest otrzymaliśmy łaskę uświęcającą czyli otrzymaliśmy nowe Boże życie, życie Jezusowe, z dziczki staliśmy się wówczas szlachetną latoroślą. A przez kogo przyszło do nas owo nowe życie, jeśli przez ręce Maryi? Wszak to Ona wypielęgnowała Jezusa, dała Mu życie ziemskie, Ona również sprowadzała Jezusa do naszych serc, „rodzi Go” w naszych sercach, sprowadzając łaskę uświęcającą. Maryja następnie karmi nasze dusze Jezusem. Karmi nas przez Komunię św., owym Chlebem aniołów, który sama wypieściła, wypielęgnowała. Maryja wreszcie przyodziewa swe dzieci szkaplerzem św., by dusze ich zawsze jaśniały pięknem, które nie jest z tej ziemi; pięknem, które jest odblaskiem piękna Bożego; pięknem, które nigdy nie więdnie i nie zna zmarszczek; pięknem, jakie daje duszy naszej łaska uświęcająca. Ktoś napisał: „w sercach ludzkich tkwi pociąg do piękna”. Tak, i dlatego kochamy co piękne, „niepokalane”, szlachetne a kochanie to sprawia nam radość. Któż z nas nie doświadczył, iż wystarczy zbliżyć się do Maryi, a serce nasze będzie drgało, wyrywało się do Niej. Do Niej – do Niepokalanej, bo Ona najpiękniejsza, najczystsza, najśliczniejsza, bo Ona sama – niepokalana. Biała jak śnieżne przestrzenie i płatki lilii, czysta jak kryształowa tafla wód, piękna jak zorza powstająca, rozkwitła czarem barw… I któż jeszcze śmiałby nas pytać, dlaczego kochamy niepokalaną Matkę-Dziewicę? Któż by śmiał się dziwić naszej miłości ku Niepokalanej, skoro odpowiedź jest tak łatwa i zrozumiała dla każdego dziecka Maryi?
Ale jeśli jednak pytanie padnie, to powtórzmy: bo Maryja jest naszą Matką; Matką najlepszą i najczulszą; Matką, która zniosła więcej bólu dla swych dzieci, niż jakakolwiek inna z ziemskich matek. Kochamy Maryję, bo Maryja jest Matką „pięknej miłości”, a do pięknej miłości wyrywają się nasze serca. A w jaki sposób możemy okazywać miłość ku Matce Bożej? Najbardziej uradujemy Serce Matki Bożej, jeżeli będziemy się starać „choć odrobinę być podobnymi do Niej”. Być podobnymi, bo przecież wypada i matka każda cieszy się, kiedy jej dzieci są do niej podobne. Być podobnymi do Maryi w cierpliwości, w łagodności, w czystości…
(opr. na podstawie: o. Rudolf k.b., Nasza miłość ku Marce Bożej, „Pod Opieką św. Józefa” R. IV:1949, nr 5, s. 21-24)