W Ostrej Bramie
[RN 2 (1923) 93-94]
Szarzało i ciemniało coraz bardziej. Pociąg zaczął zwalniać – Wilno. Wysiadłem na peron i
w towarzystwie żołnierza, którego poznałem w pociągu, wkrótce wydostałem się na ulicę.
Po kilku minutach chodu zbliżamy się do Ostrej Bramy. Po raz pierwszy w życiu ją
ujrzałem, ale Cudownego Obrazu nie dostrzegłem, bo Matka Najświętsza spogląda w
stronę miasta. Wchodzimy pod łuk. Towarzysz mój zdejmuje czapkę i ja też za nim.
Minęliśmy mur bramy. Chciałem już nałożyć kapelusz, ale widzę, że mój przewodnik ani
myśli o nakryciu głowy. Oglądam się na przechodniów – każdy z czapką w ręku.
Odwróciłem się, by ujrzeć Cudowny Obraz, który taki szacunek wzbudza. Nie dojrzałem
go jednak, bo pogrążony w nocy i zasłonięty, ale przy tej sposobności dostrzegłem coś
niezwykłego. Za mną szedł mężczyzna w średnim wieku o twarzy wybitnie żydowskiej – i
on z odkrytą głową, a czapka w ręku. Szliśmy tak spory kawałek. Na moje wyrazy
zdziwienia odpowiedział towarzysz, że tutaj każdy, bez względu na różnicę wyznania,
oddaje hołd Najświętszej Pannie; gdyby zaś kto się zapomniał, to wnet znajdzie
przyjaciela, który odświeży mu pamięć, strącając czapkę z głowy. Nie zapomnę nigdy
błogiego wrażenia, jakie wywarło na mnie to powszechne witanie Pani Ostrobramskiej.
Nazajutrz, choć śpieszno mi było, by zdążyć na pociąg, jednak obrałem dłuższą drogę, by
raz jeszcze pokłonić się potężnej Królowej Wilna. Już dochodzimy tym razem ze strony
miasta. Odprowadzał mnie jeden z Ojców Franciszkanów. Gdyśmy się zbliżyli, rzecze mi:
„Pokażę, jak się to robi” i klęka na chodniku. Przyklękłem i widzę, że już i inni przed nami
to samo uczynili. Wtem nadciąga oddział żołnierzy, a z ich szeregów dolatuje mnie
zdziwiony głos: „Tutaj wszyscy się modlą” (pewno był to nowy przybysz jak i ja). Wojsko
prezentuje broń na znak czci i dopiero po przejściu przez Bramę opuszcza broń.
Szczęśliwe i drogie Wilno, szczęśliwi ci wszyscy, co przejdą pod tą błogosławioną Bramą ,
w której mieszka Ta, która nie potrafi nie odwzajemnić się za najmniejszy objaw miłości.
Ileż dusz zawdzięczać będzie swe nawrócenie i zbawienie tylko [temu], że przeszli przez
tę Bramę i może nawet niechętnie – zdjęli czapkę…
(z: św. Maksymilian Maria Kolbe, Pisma, Wyd. OO. Franciszkanów Niepokalanów 2008,
cz. II, s. 296-297)