Co czyni Maryja, aby wyjednać Ci pokój duszy?
Maryja, Matka naszego ukrzyżowanego Zbawiciela, nie chce, aby ludzie żyli w grzechu i by w grzechach umierali. Zbawiciel świata oddał Jej do dyspozycji cały skarbiec Bożego Miłosierdzia, a Ona pełni błogosławioną funkcje Matki Miłosierdzia przez wszystkie wieki, aż do chwili obecnej. Udziela mianowicie biednym grzesznikom oparcia i pomocy w sposób przeróżny, lecz zawsze pełen dobroci i zmiłowania. Czasem nagradza Matka Boska modlitwę choćby krótką, ku Jej czci odmawianą przez całe życie, nawróceniem w godzinie śmierci. Nieraz wspomnienie nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy, praktykowanego jeszcze w młodości, budzi w ostatnich chwilach życia ufność ku Maryi i skłania zrozpaczoną duszę do żalu, do pokuty. Albo też Matka Miłosierdzia śle do łoża umierającego grzesznika gorliwego kapłana, który zaopiekuje się opuszczonym i pojedna go z Bogiem.
Pewien zbrodniarz, skazany na śmierć, czekał w celi na egzekucję. Nie chciał nic słyszeć o Bogu i pokucie. Udał się do niego, do więzienia świątobliwy kapłan Bernard Klaudiusz, pozdrowił go uprzejmie, uścisnął i starał się zdobyć jego zaufanie. Zbrodniarz jednak nawet nie spojrzał ma kapłana i głuchy był na jego słowa. W końcu Bernard począł serdecznie błagać skazańca, aby przynajmniej ten powtarzał za nim modlitwę, którą kapłan sam często odmawiał i zawsze zostawał wysłuchany. Więzień odpowiedział na to pogardliwym wzruszeniem ramion. Bernard zaczął więc sam głośno się modlić: „Pomnij, o najmiłosierniejsza Panno Maryjo…” i odmówił modlitwę do końca, lecz wargi zbrodniarza nie poruszyły się nawet. Wówczas kapłan, porwany zapałem i gorącą litością, wyjął z książki kartkę, na której napisana była owa modlitwa i próbował wcisnąć ją do ust nieszczęśnika, wołając: „Jeżeli nie chcesz jej odmówić, to ją zjedz”. Wybuch ten gwałtowny ale serdeczny poruszył sumienie zbrodniarza, który przyrzekł wreszcie modlić się razem z kapłanem. Bernard rzucił się przed nim na kolana i rozpoczął na nowo modlitwę. Po pierwszych zaledwie słowach grzesznik urwał wzruszony i zalał się łzami. Poprosił kapłana, aby go przygotował do spowiedzi. Rozpamiętując przewinienia całego swego życia i nieskończoność miłosierdzia Bożego, umarł z żalu nie doczekawszy egzekucji.
Jeżeli jedna jedyna modlitwa, odmówiona po długim oporze i za namową innych, znajduje tak wielką łaskę w oczach Maryi, to tym chętniej pośpieszy Matka Miłosierdzia z pomocą duszom, które same poznawszy swą nędzę, poproszą Ją pobożnie i wytrwale o łaskę nawrócenia i pokuty. Matka Boska gotowa nas ratować zawsze, w każdej chwili. Wielką miłość i litość dla grzeszników wyrył w Jej Sercu sam Zbawiciel. Jeżeli więc ktoś schodzi ze świata w grzechach ciężkich, to sam jest winien swojemu nieszczęściu; zaniedbał obowiązek względem własnej duszy, opierał się działaniu łaski.
(styl nieco uwspółcześniono)
(z: ks. Antoni Polz, Ave, Maris Stella!, Księgarnia św. Wojciecha Poznań-Warszawa-Wilno-Lublin [1933], s. 127-128)