Bóg i dusza
Bóg szczęściem duszy
(według kard. J. H. Newmana)
1. Posiadanie Ciebie, Miłośniku dusz, jest szczęściem, i to jedynym szczęściem nieśmiertelnej duszy. Radowanie się widokiem Twoim jest jedynym szczęściem wieczności. Obecnie mogę zabawiać się i podtrzymywać marnościami podległymi zmysłom i czasowi, ale one nie będą trwały zawsze. Będziemy z nich odarci, kiedy odejdziemy z tego świata. Pewnego dnia wszystkie cienie się rozproszą. I cóż ja wtedy uczynię? Nic mi nie pozostanie oprócz wszechmocnego Boga. Jeśli nie potrafię czerpać radości z myśli o Nim, to później nie będzie nikogo, kim mógłbym się radować; w takiej mierze, w jakiej to mnie dotyczy, Bóg i moja dusza będą jedynymi dwiema istotami, jakie pozostaną w całym świecie. Czy tego chcę, czy nie chcę, będzie On wszystkim we wszystkim. W jakiejże więc będę niedoli, jeśli Jego nie będę kochał, a nie pozostanie mi nic innego do kochania; jeśli będę czuł niechęć do Niego, a On będzie wtedy patrzył na mnie!
2. Ach, drogi Boże, jakże mogę mówić, że będziesz wszystkim we wszystkim, czy tego chcę, czy nie chcę? Czyż nie pragnę tego całym sercem moim? Cóż, jeśli nie Ty, może dać mi szczęście? Gdybym miał wokół siebie wszystkie zasoby czasu i zmysłów, jak mam je teraz, czyż w ciągu wieków, a nawet lat, nie znużyłbym się nimi? Gdyby ten świat miał trwać na wieki, czyż umiałby zawsze dostarczać mojej duszy pokarmu? Czyż istnieje jakakolwiek rzecz ziemska, którą bym się w końcu nie znużył nawet w tym życiu? Czyż starcy miłują to, co miłują ludzie młodzi? Czy z nie ma nieustannej zmiany? Pewny więc jestem, Boże mój, że nadszedłby czas, chociaż może nastąpiłoby to późno, kiedy wyczerpałbym już wszystkie radości, jakie świat potrafi dać. Ty jeden, drogi Boże, jesteś pokarmem na wieczność, i tylko Ty. Tylko Ty potrafisz nasycić duszę człowieka. Wieczność byłaby niedolą bez Ciebie, nawet gdybyś nie wymierzył żadnej kary. Widzieć Ciebie, wpatrywać się w Ciebie, kontemplować Ciebie – tylko to jest niewyczerpane. Jesteś niezmienny, a jednak zawsze są w Tobie coraz to wspanialsze głębiny i coraz to bardziej różnorodne cechy, do których poznania można dążyć; ciągle będziemy zaczynali, jakbyśmy jeszcze nigdy nie wpatrywali się w Ciebie. W obecności Twojej są wodospady rozkoszy, których – ktokolwiek raz je poznał – już nigdy się nie wyrzeknie. To jest moje prawdziwe dziedzictwo, Boże mój, tu i w życiu przyszłym!
3. Boże mój, jakże daleki jestem od działania według tego, co wiem tak dobrze! Wyznaję, serce moje goni za cieniami. Cokolwiek bądź obdarzam większą miłością niż wspólnotę z Tobą. Zawsze skłonny jestem do tego, żeby oderwać się od Ciebie. Często trudne jest dla mnie nawet odmawianie modlitw. Prawie nie ma takiej rozrywki, której bym nie przełożył nad skupienie się dla rozmyślania o Tobie. Udziel mi łaski, Ojcze mój, abym był do głębi zawstydzony tą moją opieszałością! Podźwignij mnie z lenistwa i chłodu i spraw, żebym pożądał Ciebie całym sercem. Naucz mnie kochać medytację, czytanie pobożne i modlitwę. Naucz mnie kochać to, co musi pochłonąć mój umysł na całą wieczność.
(źródło: John Henry Newman, Rozmyślania i modlitwy. Sen Geroncjusza, IW Pax Warszawa 1985, s. 39-40)