Epiphania Domini – Objawienie Pańskie
W Tradycji Kościoła to święto poniekąd uroczyściej się obchodzi, niż samo Boże Narodzenie. Trzej Mędrcy reprezentują wszystkie narody poza Izraelem. Żydom objawił się wcielony Bóg w pierwszej kolejności i najobficiej. Naród żydowski odebrał to pierwsze objawienie w osobach pasterzy pasących swe stada w pobliżu Betlejem. Natomiast narody pogańskie stawiły się u żłóbka betlejemskiego w osobach trzech Mędrców.
Z szeroko rozumianym Objawieniem Pańskim mamy jeszcze w liturgii do czynienia dwa razy. Pan Jezus jeszcze objawił swą mesjańską godność nad Jordanem, przy chrzcie Janowym oraz objawił swą Boską wszechmoc najbliższym swym uczniom dokonując pierwszego cudu. Jak wiadomo, miało to miejsce w Kanie Galilejskiej.
W tych objawieniach szczególna rola przypada Matce Jezusowej. Na tę rolę mało zwraca się uwagę. W Kanie Galilejskiej jest ona wyraźna. Matka Najświętsza jest Pośredniczką, która pośredniczy między człowiekiem a Bogiem, to znaczy zanosi swemu Synowi ludzkie sprawy, potrzeby, problemy… Wyjednuje ludziom Bożą łaskę. Uczniowie Pana Jezusa po raz pierwszy w Kanie Galilejskiej ujrzeli wszechmoc swego Mistrza; wszechmoc, która jednoznacznie świadczyła o Jego Boskości. Do grona uczniów należał także św. Łukasz, ewangelista. On właśnie dwukrotnie napisał o Maryi, że przechowywała wszystkie zdarzenia i słowa dotyczące Jezusa, zachowując je w sercu swoim. Te słowa św. Łukasza świadczą o tym, że i dla niego Maryja była źródłem objawienia dziejów dziecięctwa Jezusowego. Świadectwo św. Łukasza stało się skarbem Kościoła, a tym samym każdego z nas.
W przypadku trzech Mędrców rola Matki Bożej jest poniekąd mniej widoczna, ale tylko dla tych, którzy patrzą pobieżnie. Matkę Bożą nazwano „Gwiazdą zaranną”, „Zorzą zaranną”. Najprawdopodobniej te tytuły wzięły swój początek od gwiazdy, która wiodła Mędrców do Jezusa. Wiodła ich i doprowadziła do betlejemskiego żłóbka. A gdy dotarli na miejsce, to od kogo wzięli światło i pouczenie o świętym Dzieciątku, o tajemnicy Wcielenia, o pierwszych cudach towarzyszących Bożemu narodzeniu? To Maryja ukazała Dziecię Mędrcom, a ich siwe głowy pochyliły się w hołdzie przed Dzieciną. Ich ręce złożyły przed wcielonym Bogiem dary: złoto Jezus otrzymał jako Król, kadzidło jako Bóg, a mirrę otrzymał jako przyszła krwawa Żertwa ofiarna, czyli jako Zbawiciel.
Bardzo wyraźnie widać epifaniczną rolę Matki Bożej w kontekście narodzin Syna Bożego. W wielu dziełach sztuki sakralnej widzimy na czym ta rola polegała. Artyści ukazywali Matkę Najświętszą trzymającą na rękach Dziecię Boże i pokazującą Je pasterzom. Coś podobnego wydarzyło się wówczas, gdy Maryja trzymała na rękach Dzieciątko i pokazała Je w świątyni jerozolimskiej Symeonowi. Ów świątobliwy starzec zawołał wówczas: „Wypuść, Panie, sługę Twego w pokoju, bo oglądały oczy moje Zbawienie Twoje”. Pasterze i Symeon należeli do najlepszej cząstki narodu żydowskiego.
Jest w tym „pokazywaniu Jezusa” przez Maryję ukryta jakaś niezwykła łaska, jakieś towarzyszące łasce światło, które ułatwia wiarę w Bóstwo wbrew pozorom słabego niemowlęctwa Jezusa; jest jakaś siła pociągająca serca i jakiś promień rozgrzewający dusze do umiłowania Boga, który stał się człowiekiem rozpoczynając swe człowieczeństwo, tak jak wszyscy ludzie, od niemowlęctwa. O tym ukazywaniu Jezusa napisał piękną książkę pod tytułem Tajemnica Maryi. Macierzyństwo łaski Najświętszej Panny, jego podstawy i wielkość dominikanin, o. Bernard.
My zaś, w antyfonie Witaj Królowo modlimy się o taką już ostateczną epifanię Pana w niebie: „Jezusa, błogosławiony Owoc żywota Twego, po tym wygnaniu nam okaż”. A do kogo się modlimy? Do Tej, której szczególnym przywilejem jest „pokazywać Pana”. Wierzymy w ten tajemniczy przywilej Maryi, w odsłanianie nam Boga przez Maryję, aż tam u kresu, który nie będzie już miał kresu, w tej ostatecznej epifanii Maryja spełni swą macierzyńską rolę ukazywania nam swego Syna.
Nie wiadomo, kto pierwszy użył sformułowania: „Przez Maryję do Jezusa”. Wielu świętych używało tych słów, ale kto pierwszy, nie wiadomo. Nie to jest jednak istotne. Najważniejsze jest to, że te słowa znajdujemy w historii rzesz dusz ludzkich, w wielkich nawróceniach jednostek i narodów, w wielkich odrodzeniach wiary… W tych wszystkich wypadkach widać ową epifaniczną rolę Maryi. Pisząc inaczej, Jezusa ani znać, ani kochać nie można bez Maryi. Jest to odwieczna rola nabożeństwa do Matki Bożej, że prowadzi ono do ugruntowania wiary, do poznania Zbawiciela i do zrozumienia zasad Jego żłóbka i Jego krzyża. Nabożeństwo do Matki Bożej jest przedszkolem serc i ogniem rozpalającym uczucia dla Zbawiciela, łączy nas z Synem Bożym nieustannie, jedna nas z Nim, Jemu poleca i oddaje…
Święto Trzech Króli to dzień modlitw za misje katolickie wśród niewiernych. Żadna misja się nie powiedzie jeśli Maryja jej nie wesprze, jeśli sama nie ukaże niewiernym swego Syna. Wiele zależy od zaangażowania misjonarzy, ale bez Maryi ich zaangażowanie, choćby największe, owoców nie przyniesie. Nieszczęsne protestanckie narody, które deklarują wiarę w Jezusa, ale odwróciły się od Maryi. Ich deklaracje są bez pokrycia. Wyrzekając się Maryi, utraciły też i Jezusa. Módlmy się, by Maryja dla wszystkich błąkających się po bezdrożach błędów i herezji stała się Gwiazdą Mędrców, Epifanią Zbawiciela. Módlmy się i dla siebie o nieustanne do Niej serdeczne nabożeństwo, abyśmy przez Nią zawsze mieli dostęp do Osoby Jezusa i do Jego Miłosierdzia. Amen.
(opr. na podstawie: ks. Jan Dorda T.J., Szkice przemówień o Matce Bożej, Wydawnictwo Apostolstwa Modlitwy Kraków 1946, s. 85-87)