Pod prawem Starego Zakonu, gdy syn pierworodny przychodził na świat, obowiązywały dwa przepisy: jeden zobowiązywał matkę, jako skalaną porodem, do pozostawania zamkniętą w domu przez dni czterdzieści; drugi zobowiązywał obojga rodziców do zaniesienia pierworodnego Syna do świątyni, dla zaofiarowania go tam Bogu. Przenajświętsza Panna poddała się tym obydwom przepisom. Chociaż prawo oczyszczenia, Jej, jako pozostającej zawsze w niepokalanym dziewictwie, nie obowiązywało wcale, raczyła jednak, z miłości pokory i posłuszeństwa, odbyć obrzęd oczyszczenia jak inne matki.
Ojciec Przedwieczny postanowił odkupić człowieka zatraconego grzechem i wyzwolić go od śmierci wiecznej; lecz chcąc aby przy tym i Boska sprawiedliwość Jego nie była pozbawioną zadośćuczynienia, nie pożałował życia własnego Syna, który miał stać się człowiekiem dla zbawienia świata, i wymagał aby w całej srogości podpadł karze, na którą zasłużyli ludzie, jak to powiada Apostoł: Który też własnemu Synowi nie przepuścił ale Go za nas wszystkich wydał. Zesławszy Go przeto na ziemię dla przyjęcia na się natury ludzkiej, wybrał Mu Matkę, a tą była Przenajświętsza Maryja Panna. Chociaż Maryja dała już pozwolenie na śmierć Jezusa wtedy, gdy zgodziła się zostać Jego Matką, Pan Bóg chciał jednak, aby w dniu tym uczyniła w świątyni uroczyste zaofiarowanie Siebie Samej, uroczyście zaofiarowując Mu Syna Swego, i poświęcając przenajdroższe życie Jego na zadośćuczynienie Sprawiedliwości Bożej. Maryja rusza w drogę do Jerozolimy, w celu zaofiarowania tam Swego Syna: przyśpiesza kroku zdążając ku miejscu gdzie ofiara ma być złożoną, i przenajświętszy przedmiot w ofierze złożyć się mający niesie na własnych rękach, co serce Jej niewymowną napełnia goryczą. Wchodzi do Świątyni, przystępuje do ołtarza, i tam jaśniejąca dziewiczą skromnością, pełna pokory, przejęta najżywszą pobożnością, Syna Swego przedstawia Najwyższemu. A wtedy święty Symeon, który odebrał od Boga przyrzeczenie, że nie umrze aż ujrzy Zbawiciela, bierze z rąk matki Boże Pacholątko i oświecony Duchem Świętym, zapowiada Maryi ile kosztować Ją będzie ofiara jaką czyni ze swojego Syna, z którym i błogosławiona Jej dusza ma być także złożona w ofierze.
Wtedy święty Tomasz z Wilanowa, wpatrując się w tego czcigodnego Starca widzi, że on mając ogłosić straszne proroctwo najboleśniejszej Matce, waha się i milczy. Następnie tenże święty przypuszcza, że Maryja tak do niego przemawia: Dlaczego, o Symeonie, doznajesz frasunku w chwili tak wielkiej pociechy?
A starzec odpowiada: O! Dziewico królewskiego rodu, nie chciałbym zapowiadać Ci wielkich boleści jakie Cię czekają; lecz gdy spodobało się Panu, aby tak było, dla powiększenia Twojej zasługi posłuchaj co Ci powiem: Dziecię to, które, a najsłuszniej, napełnia Cię w tej chwili tak wielką pociechą, gdy przyjdzie czas na to, stanie się niestety dla Ciebie powodem boleści najsroższej jakiej kto kiedy mógł zaznać na ziemi: ujrzysz bowiem Syna Twego zewsząd prześladowanego, wzgardzonego od wszystkich i okrytego zelżywościami od ludzi, którzy do tego stopnia zawezmą się na Niego, że Go w oczach Twoich na najhaniebniejszym rusztowaniu zamordują: Oto ten położon jest…. na znak, któremu sprzeciwiać się będą.
Maryja już wtedy wiedziała o wszystkich tych cierpieniach, których miał doznać Boski Jej Syn. Lecz w chwili, gdy święty Symeon wyrzekł te słowa: I duszę Twoja własna przeszyje miecz, objawione Jej zostały, jak to Pan Jezus oznajmił świętej Teresie, wszystkie najdrobniejsze szczegóły cierpień tak zewnętrznych, jak i wewnętrznych, które udręczyć miały Jej najdroższego Syna podczas Jego Męki. Ona zgadza się jednak na wszystko, i z męstwem które Aniołów w zdumienie wprawia, wydaje wyrok skazujący Jezusa na śmierć, a śmierć tak męczeńską i haniebną, mówiąc: „Ojcze przedwieczny, ponieważ Ty chcesz tego, Ja łącze wolę Moją z Twoją świętą wolą: Nie moja wola ale Twoja niechaj się stanie; składam Ci w ofierze Mego Syna najdroższego, zgadzam się na to, aby postradał życie na chwałę Twoją i zbawienie świata. Z Nim składam Ci także w ofierze serce Moje: niech je przeszyją boleści takie i tyle ich, jakie i ile spodoba Ci się zesłać na Mnie; dość mi na tym abyś Ty, Boże mój, był uwielbionym i zadowolonym: Nie moja wola ale Twoja niechaj się stanie.
Dlatego to Maryja milczała podczas męki Jezusowej, gdy na Niego niesłusznie skarżyli; dlatego to nie przemówiła za Nim ani słowa do Piłata, który uznając Go niewinnym, starał się Go wyzwolić. Wyszła z ukrycia, w którym dotąd zostawała, dopiero gdy już wypadło Jej być obecną wielkiej ofierze spełnić się mającej na Kalwarii; towarzyszyła Synowi aż na miejsce stracenia; stanęła obok Niego skoro Go na krzyżu podnieśli, i nie odstąpiła Go aż do śmierci Jego, to jest gdy ofiara została całkowicie dokonana. Stała obok krzyża Jezusowego, Matka Jego! Otóż w jaki sposób Maryja spełniła ofiarę, uczynioną Bogu z Syna Swojego w Świątyni. Święty Bonawentura powiada, że Przenajświętsza Panna nierównie chętniej byłaby przyjęła na siebie cierpienia i śmierć Syna Swojego; lecz aby stać się posłuszną Bogu, zrobiła nieskończonej ceny ofiarę z życia najdroższego dla Niej Jezusa, przezwyciężając, chociaż z boleścią przechodzącą wszelkie wyobrażenie, całą miłość jaką miała ku Niemu. A tak w złożeniu tej ofiary, Maryja większy ucisk musiała sobie zadać i wspaniałomyślniejszą się okazała, aniżeli gdyby sama była się poświęciła na poniesienie wszystkich cierpień jakie czekały Jej Syna. Męstwo Jej i na ofiarę gotowość, przewyższała wtedy męstwo i na ofiarę gotowość wszystkich Męczenników. Święty Bernard upewnia nas, mówiąc o niezmiernej boleści jakiej doznała Maryja w dniu zaofiarowania Jezusa, że od tego czasu żyła, co chwila umierając, bo co chwila nasuwał się Jej na myśl obraz okrutnej śmierci Jej najdroższego Jezusa, co było dla Niej boleścią cięższą, nad wszelki rodzaj śmierci. To też ta Boża Matka, z powodu niezmiernej zasługi jakiej nabyła składając Bogu tak wielką ofiarę za zbawienie świata, słusznie jest nazwaną przez świętego Augustyna Naprawicielką rodu ludzkiego; przez świętego Epifaniusza Wybawicielką w niewoli będących; przez świętego Anzelma O d n o w i c i e l k ą świata w gruzach leżącego; przez świętego Germna Lekarką na wszelkie nieszczęścia nasze; przez świętego Antoniego Matką wszystkich wiernych; jeszcze przez świętego Augustyna Matką żyjących, a przez świętego Andrzeja Kreteńskiego Matką życia, albowiem, powiada Arnold Karnutański, podczas śmierci Chrystusa Pana, Maryja zjednoczyła wole Swoją z wolą Syna Swojego do tego stopnia, że wraz z Nim też samą złożyła ofiarę. I tym to sposobem Syn i Matka dokonali wspólnie odkupienia ludzi a mianowicie: Pan Jezus zadość czyniąc za nasze grzechy, a Maryja wyjednywając abyśmy z takowego zadośćuczynienia skorzystali. Wielebny Dionizy Kartuz utrzymuje podobnież, że przenajświętsza Panna nazwaną być może Zbawicielką świata, gdyż boleściami które poniosła współczując z boleściami Swego Syna, dobrowolnie przez Nią zaofiarowanego dla zadośćuczynienia Sprawiedliwości Boskiej, wysłużyła to aby z zasług męki Zbawiciela korzystali ludzie. Stając się wtedy, poprzez zasługi boleści Swoich i ofiary jaką z Syna swojego uczyniła, Matką wszystkich ludzi odkupionych, wątpić nie powinniśmy, że nie inaczej jak przez Jej ręce otrzymujemy wszystkie łaski będące owocem zasług Chrystusa Pana, i wszelkie pomoce do nabycia życia wiekuistego. I to właśnie święty Bernard chce wyrazić, kiedy powiada, że Pan Bóg mając cały rodzaj ludzki zbawić, całkowitą naszego odkupu cenę w ręce Maryi złożył. Przez co ten Święty daje nam do zrozumienia, że w zasługach Zbawiciela uczestniczą dusze nasze, za pośrednictwem Przenajświętszej Panny; gdyż łaski które właśnie są nabyte zasługami Chrystusa Pana, dostają się do nas przez Jej ręce.
Na podstawie: „Uwielbienia Maryi”, św. Alfons Maria Liguori