„Skryj się córko pod płaszcz mój, a płaszczem tym jest moja pokora.” Te słowa wypowiada Matka Boża do świętej Brygidy. Następnie dodaje, że rozważanie Jej pokory, jest jakby płaszczem utrzymującym ciepło w duszy; lecz, że jak płaszcz grzeje tylko tego który go nosi nie samą myślą ale rzeczywiście, tak i pokora pożytek przynosi tym którzy nie tylko się nad nią zastanawiają, lecz którzy ćwicząc się w niej, starają się naśladować pokorę Przenajświętszej Panny.
Święty Bernard powiada, że pokora jest podstawą i strażniczką wszelkich cnót. Chociażby dusza przyozdobiona była wszelkimi cnotami to utraci je, jeśli zabraknie pokory.
Człowiek pokorny odwraca od siebie pochwały ludzkie, a odnosi je do Boga. Zwróćmy uwagę, że Maryja zmieszała się, usłyszawszy pochwały dawane Jej przez świętego Gabriela. A gdy święta Elżbieta powiedziała Jej: Błogosławionaś Ty między niewiastami… A skądże mnie to, że przyszła Matka Pana mego do mnie? Ona odnosi to wszystko do Boga, odpowiadając swym hymnem pełnym pokory: Wielbij duszo moja Pana. To jest: Elżbieto! Ty mi pochwały oddajesz, lecz ja chwalę Pana któremu jedynie wszelka chwała się należy. Ty podziwiasz żem do ciebie przybyła, a ja wielbię dobroć Boga który jest jedyną moją radością. Ty chwalisz mnie żem uwierzyła, ja chwałę oddaję Bogu mojemu, który do takiego szczytu wyniósł nicestwo moje, iż wejrzał na niskość służebnicy swojej. Razu też pewnego, przenajświętsza Panna w te słowa przemówiła do świętej Brygidy: „Tak się upokorzyłam i tak wielką odebrałam łaskę jedynie dlatego, żem najsilniej przekonaną była iż sama z siebie byłam niczym i nic nie posiadałam; a stąd nie szukałam własnej chluby, lecz jedynie chwały Najwyższego. Pokorni niskie mają o sobie mniemanie. Otóż, według tego co Maryja objawiła także świętej Matyldzie, miała Ona zawsze tak niskie o sobie rozumienie, że lubo widziała się ubogaconą większymi łaskami od innych, nigdy nie ceniła siebie samą wyżej nad drugich. Matka Zbawiciela, otrzymawszy więcej od innych światła do poznania nieskończonej wielkości Boga, tym lepiej też poznawała własną małość. Z tego też powodu upokarzała się więcej jak jakakolwiek inna istota stworzona, i powtarzała te słowa Oblubienicy Pieśni nad pieśniami: Nie patrzcie na Mnie zera jest śniada, bo mnie opaliło słońce; co według wykładu świętego Bernarda znaczy jakby mówiła: gdy wpatruję się w Stwórcę, sama wydaję się ciemną. Jakoż, przydaje święty Bernardyn Seneński, Przenajświętsza Panna wpatrywała się wciąż to w majestat Boski, to we własne nicestwo. Jak żebraczka, gdyby ujrzała się przyodzianą w bogatą szatę daną jej w jałmużnie, nic tylko by się nie pyszniła, lecz tym bardziej upokarzała przed dobroczyńcą, uznając wtedy jeszcze lepiej swoje ubóstwo, podobnież i Maryja, im widziała się więcej zbogaconą łaskami, tym bardziej się upokarzała, pomnąc że wszystko w Niej było darem Boga. To też razu pewnego sama oświadczyła świętej Elżbiecie opatce, że poczytywała się za godną pogardy i niezasługującą na łaski Boskie. Słowem, powiada znowu święty Bernardyn, jak żadna inna stworzona istota, prócz Syna Bożego, nie wzniosła się do takiego szczytu łask jak Maryja, tak podobnież żadna tak głęboko jak Ona, nie pogrążyła się w otchłań pokory.
Pokorni chętnie służą drugim. To też Maryja po zwiastowaniu Jej nowiny, iż pocznie Syna Bożego, udała się do Elżbiety. A była to wyprawa bardzo długa i męcząca. Zauważmy, że Maryja nie chowa tej nowiny tylko dla siebie, nie idzie też po to aby się pochwalić co ją spotkało, ani też aby skupiano się na Niej. Ona przemierza mimo błogosławionego stanu tak trudną wyprawę, aby przez trzy miesiące usłużyć Elżbiecie. I to właśnie podziwiać należy. Elżbieta zdziwiona była, że Maryja przyszła ją nawiedzić, powiada święty Bernard, lecz w tych nawiedzinach godne podziwu było to, że przybyła nie żeby Jej służono, lecz żeby sama służyła. Pokorni chętnie trzymają się na ustroniu i ostatnie miejsce obierają. Dlatego też Maryja, chcąc rozmówić się z Panem Jezusem, kiedy On w pewnym mieszkaniu miał kazanie, (jak o tym pisze święty Mateusz), nie chciała tam wejść, dopóki na to nie otrzyma zezwolenia. Stała na dworze, pisze święty Bernard, i chociaż jako matka mogła wejść zaraz, nie chciała jednak przerywać kazania i nie weszła. Dlatego także, znajdując się w wieczerniku wraz z świętymi Apostołami, zajęła ostatnie między nimi miejsce, jak się to okazuje z tych słów świętego Łukasza: Ci wszyscy trwali jednomyślnie na modlitwie z niewiastami i z Maryją Matką Jezusa. Święty Ewangelista znał dobrze godność Matki Boga, i wiedział że wypadało żeby o Niej nasamprzód wspomniał; lecz że Maryja zajęła miejsce po Apostołach i innych niewiastach, chciał on, wymienić wszystkich tam znajdujących się w takim porządku w jakim się znajdowali. Zgłębił to święty Bernard, który mówi: słusznie ostatnia stała się pierwszą, gdyż będąc wyższą od wszystkich, sama się uniżyła.
Na koniec pokorni lubują, się w pogardzie. Owóż, nie czytamy nigdzie, aby Maryja pojawiła się w Jerozolimie, wtedy kiedy Boski Syn Jej był tam tryumfalnie i ze czcią wielką przez lud przyjmowany; lecz przeciwnie, widzimy że przy śmierci Pana Jezusa nie wahała się wystąpić publicznie na Kalwarii, i ściągnąć na siebie ze strony motłochu bezcześć, spadającą, na Nią jako na matkę skazanego na śmierć najhaniebniejszą. Dla tego powiedziała świętej Brygidzie: „Cóż bardziej jest upokarzającego jak uchodzić za pozbawioną rozumu, zostawać w wielkim niedostatku i poczytywać sio za ostatnią ze wszystkich. Otóż córko miła, taką właśnie była moja pokora, takie moje na ziemi poniżenie, i w tym zakładałam jedyna moją pociechę, tego jedynie pragnęłam , gdyż chodziło mi tylko o to, aby się Synowi mojemu przypodobać” Nie ma wątpliwości, że dla naszej natury skażonej grzechem, cnotą najtrudniejszą do wykonania, jak to powiada święty Grzegorz Nicejski, jest cnota pokory. I nie staniemy się nigdy prawdziwymi dziećmi Maryi, jeśli nie staniemy się pokornymi.
św. Alfons Maria Liguori – Uwielbienia Maryi