Niejeden zauważa w sobie, że mimo dłuższego pobytu w klasztorze — nie pozbył się upadków. Zaczyna wątpić, czy on ma powołanie. Dochodzi do przekonania, że dla niego nie ma miejsca w klasztorze.
Nie możemy jednak tak powiedzieć, że to jest prawdą. To, że teraz widzimy więcej upadków — nie jest oznaką braku powołania. Dużo zależy od okoliczności. Chociażby nawet i tak było — to to, że widzimy i uznajemy swoje słabości, jest łaską Bożą. Gorzej byłoby, gdybyśmy się czuli sprawiedliwymi.
Pierwszym stopniem do poprawy jest uznanie swoich wad.
Nie ma powodu do smutku. Dusza jednak, jeżeli ma żal do tych, którzy ją pociągają wyżej — jest ślepa. Szatan też chce się mieszać i wskazuje: widzisz, tyle lat i owoców nie ma i niegodzien jesteś przebywać z tymi, co zdążają do świętości.
Skąd to pochodzi? Co od szatana pochodzi, ma zawsze charakter braku pokory. Dusza dziwi się swoim upadkom. To jest jednak oznaką, że nie zna siebie. Święci nie dziwili się upadkom swoim. Jeśli się dziwili to dlatego, że głębiej nie upadli.
Pokora jest poznaniem siebie wedle prawdy. Święci uważali się za grzeszników i stąd przykrości od drugich znosili jako sobie należne. Ufali też miłosierdziu Bożemu, a nie sobie.
Nie ma więc powodu do zniechęcenia. Inaczej byłoby to oznaką, że budujemy na sobie i zawiedziemy się.
W sprawie życia nadprzyrodzonego bez pomocy Bożej nic zrobić nie potrafimy. Wysiłki pracy nad sobą są owocem łaski. Nie ma więc: przyczyny do zniechęcenia z powodu upadków. Jeżeli zdarza się nam dużo większych upadków — to dowód, że mamy jeszcze dużo miłości własnej.
Upadki wykorzystajmy w tym celu, w jakim Pan Bóg je dopuszcza: żebyśmy się upokorzyli, żebyśmy się nie denerwowali, ale poznali swoją nędzę. Gdybyśmy byli pokorni, Pan Bóg nie dopuściłby żadnego upadku. Matka Najświętsza przez całe życie była pokorna. Znała jednak swoją godność i uznawała wielkie rzeczy Boże. Nie na tym polega pokora, żebyśmy nie uznawali łask, lecz żebyśmy ich sobie nie przypisywali. Jeśli dusza uważa się za coś lepszego od innych — wtedy upada.
Nie należy dawać posłuchu diabłu.
Co czynić, żeby poznać, z czego się mamy poprawić?
Czytanie mamy po to, żebyśmy wiedzieli, jak inni czynili.
Dusza niegorliwa nie lubi modlitwy ani książek duchowych, woli raczej świeckie lub naukowe.
W życiu wspólnym mamy możność poprawiania się. Widząc cnoty u innych, mamy możność zachęcać się, z upadków nabierać możemy doświadczenia dla siebie.
Matce Najświętszej polecajmy się, żebyśmy w pokorze się utrzymali.
Upadek jest zawsze z powodu braku pokory. Prośmy Ją, by nam dała łaskę pokory, żebyśmy nie potrzebowali takiego lekarstwa, jakim są upadki, które przecież sprawiają przykrość Panu Jezusowi.
o. Maksymilian Maria Kolbe
Niepokalanów, niedziela 16 II 1941,
w przeddzień aresztowania,
notował br. Witalian Milosz