List na lipiec 2020

List na lipiec 2020

Maryja

cz. II

Miecz, który wyprorokował Symeon (Łk 2, 35), coraz głębiej i boleśniej przenikał serce Maryi, począwszy od owego proroctwa w świątyni, kiedy to po raz pierwszy powiał ku Niej zimny i tnący wiatr ofiary macierzyństwa (Łk 2, 49), poprzez gody w Kanie Galilejskiej (J 2, 4) i to spotkanie w Kafarnaum (Mk 3, 33, Mt 12, 48, Łk 8, 21), gdzie ugodziły w Nią słowa: „Co mnie i tobie do tego, niewiasto?” oraz „Kto jest moja matka?”, aż po krzyż (J 19, 26-27). Był to powolny proces, w ciągu którego w coraz głębszym i coraz boleśniejszym przeżyciu musiała odrywać od swego serca boskie Dziecię swoje i oddawać Je Ojcu. Dlatego Kościół mówi o Niej „Królowa Męczenników”.

Mocna jednak, jak Jej pokora, była też Jej wiara. „Maryja te wszystkie słowa”, które były wypowiedziane nad Jej Dziecięciem, „zachowywała, stosując w sercu swoim” (Łk 2, 19 i 21). Tym sposobem stała się drogocennym, niezmąconym źródłem dziejów dziecięctwa Jezusowego, ewangelistką ich wierną, „Królową Ewangelistów”. Ta sama wiara matki spowodowała później cud w Kanie, kiedy to po raz pierwszy zajaśniał majestat Jezusa między synami ludzkimi (J 2, 1). Była też Maryja szczęśliwym świadkiem ostatniego na ziemi objawienia Jego chwały wśród ognistych języków w Zielone Święta (Dz 1, 14). Żaden apostoł nie dowiedział się o Jezusie rzeczy tak głębokich i bogatych jak Maryja, i żaden z nich nie zachował ich tak wiernie, jak Ona, „Królowa Apostołów”.

Ten świetlany obraz Maryi, namalowany przez Łukasza i Jana, miał na myśli Pan Jezus, gdy do niewiasty ewangelicznej wyrzekł słynne słowa: „Błogosławieni, którzy słuchają słowa Bożego i strzegą je” (Łk 11, 28), odwracając jej uwagę od cielesnego macierzyństwa Maryi, a kierując na Jej wzniosłą wielkość duchową. Te słowa dają też promienną treść wydarzeniu, które nazywamy zwiastowaniem i ułatwiają zrozumienie jego znaczenia dla sprawy i dziejów odkupienia. Cała wielkość i wzniosłość etycznej indywidualności Maryi, cała głębia Jej dziewiczej ofiary, cała siła Jej wiary – to wszystko osiągnęło swój szczyt w słowach, które wyrzekła do anioła: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego”. To nie były takie sobie powszednie słowa, jakie ze sobą przynoszą wypadki codziennego życia i jego zmienne koleje. To były słowa, które zrodziły się na samym dnie i w głębi Jej duszy nad wszelki wyraz czystej i nad wszelką ziemską miarę wzniosłej; to były słowa, które stanowiły Jej istotę; to były Jej słowa, to był Jej czyn. Tymi słowami Najświętsza Maryja Panna rzeczywiście wydała ciało swoje na „rozumna służbę Bożą” (Rz 12, 1). I to stanowi Jej szczęście. Toteż wyrażenie „błogosławieni”, którym Pan Jezus prostuje pełne zachwytu słowa ewangelicznej niewiasty, brzmi jakby świadoma aluzja do słów św. Elżbiety zapisanych w tej samej Ewangelii: „Błogosławionaś, któraś uwierzyła, albowiem spełni się to, co jest powiedziane od Pana” (Łk 1, 45). W tym słowie „błogosławieni” słyszymy echo radości odkupionych, gdyż jest ono pierwszym okrzykiem wesela Ewangelii. A dotyczy ono przede wszystkim Maryi, gdyż Ona przed wszystkimi innymi weszła na drogę odkupienia, kiedy w głębokiej wierze wypowiedziała swoje wiekopomne „Niech się stanie!”. Co więcej, Ona tymi słowami także przygotowała te drogę. Bez Jej przyzwolenia nie byłoby odkupienia. Skoro zaś zezwolenia tego udzieliła Maryja, stała się dla nas wszystkich „furtą niebieską”.

W Maryi, jak nigdzie indziej, w przedziwnym świetle ukazuje się cudowny fakt, że w dziele odkupienia prócz Boga uczestniczą także stworzenia i przyczyniają się do niego swoimi siłami, oczywiście w ramach i warunkach zakreślonych im jako pierwiastkom i czynnikom stworzonym, zależnym, uwarunkowanym. Wprawdzie jedynie łaska sprawiła, że Maryja mogła pójść tą drogą, że od wieków była powołana do godności Matki Bożej, i od samego początku była objęta łaską odkupienia Chrystusowego, czyli bez grzechu pierworodnego weszła w to życie ziemskie jako Niepokalana. Łaska tylko sprawiła, że w Jej sercu zrodziło się gorące pragnienie bezwarunkowego oddania się Bogu, Zbawicielowi swemu, że postanowiła żyć jako dziewica, tak, że „nie znała męża” (Łk 1, 34) i jako Panna nad pannami stała się owa bramą zamkniętą, „przez którą nie wejdzie nikt, bo Pan, Bóg Izraela, wszedł przez nią i będzie zamknięta” (por. Ez 44, 2). Ale łaska boża nie zadaje gwałtu. Należy ją przyjąć dobrowolnie i współdziałać z nią. Chociaż więc to, co Maryja od siebie uczyniła i z siebie dodała do dzieła odkupienia, w porównaniu z tym, co Bóg uczynił z miłości i łaski, jest nieskończenie znikome, to jednak w cudownej tkaninie, którą uczynił w swej miłości Bóg dla naszego odkupienia jest przecież także wątek ludzki, a jest nim owo „niech się stanie” w ustach Maryi. I katolik Najświętszą Maryję Pannę wynosi nad wszystkich aniołów i świętych (hyperdulia) dlatego ponieważ spodobało się Bogu przyznać właśnie Jej moralnej decyzji skuteczne miejsce w dziele odkupienia.

(styl nieco uwspółcześniono)

(za: Karol Adam, Istota katolicyzmu, Księgarnia św. Wojciecha Poznań-Warszawa-Wilno-Lublin 1930, s. 168-171)

Drucke diesen Beitrag